środa, 23 stycznia 2013

Rozdział 8

Nie wiem, jak długo już tutaj siedzimy, ale padałam ze zmęczenia i powoli odpływałam do krainy Morfeusza. Moja głowa opadła na ramię Isbella.
- Slash! Połóż ją na tym chujowym łóżku, bo mała nam za chwilę zaśnie - zwrócił się do Kudłacza, który podszedł i wziął mnie na ręce i położył.
- Śpij księżniczko - wyszeptał i pogłaskał po policzku.
- Ja chcę już stąd wyjść...Mam dosyć, chce do domu - powiedziałam błagającym głosem, powoli zasypiając.

IZZY:

Jak tak patrzyłem na Ivet to stwierdziłem, że muszę coś zrobić. Cholernie się dziewczyna męczy. To nie jest miejsce dla niej. Udaje, że wszystko jest zajebiście, ale ja dobrze wiem, że w środku cała się trzęsie ze strachu. Znam ją już trochę i wiem, że jest twarda i dużo zniesie, ale nie aż tyle. I jeszcze Ci zboczeni chuje, wysyłający jednoznaczne sygnały w jej stronę. No Stradlin pora to zrobić. Tak będzie najlepiej. Prowadząc wewnętrzny monolog, wstałem i widziałem, że reszta przysypia. Slash obok Ivi miał głowę na jej nogach, Steven na podłodze, a Duff na siedząco pod ścianą.
- Izzy, gdzie ty idziesz? - zapytał półprzytomny wysoki blondyn. Nie odpowiedziałem, tylko spojrzałem na niego i podszedłem do krat.
- Przepraszam, czy mogę porozmawiać z komendantem? - zwróciłem się w stronę pilnującej nas policjantki.
- Ale teraz? Niech pan poczeka do jutra.
- To ważne kurwa i nie będę czekał do pierdolonego jutra - podniosłem głos, a chciałem być miły. - Więc proszę mnie zaprowadzić do odpowiedniego pomieszczenia. Chce złożyć zeznania. - otworzyła kraty, zakuła mnie w kajdanki. Poszedłem za nią i usiadłem na krzesełku, chyba w gabinecie komendanta czy kogoś tam.
- Ten Pan chciał koniecznie porozmawiać - powiedziała i zostawiła nas samych.
- O co chodzi? - usiadł naprzeciwko mnie i mi się przyglądał. Nienawidzę gliniarzy.
- Niech Pan Panie... Brown - spojrzałem na plakietkę na biurku - wypuści resztę. Oni nie mają z tym nic wspólnego. To wszystko, to były moje narkotyki, więc proszę zatrzymać tylko mnie.
- Człowieku, wiesz co Ty robisz? - zapytał - Możesz mieć poważne problemy.
- Chuj mnie to obchodzi. Oni nie będą siedzieć za coś, czego nie zrobili. Ja dam sobie radę - było mi ciężko, ale wiedziałem, że muszę to zrobić dla małej.
- No dobrze. Skoro tak Pan mówi, to spiszemy zeznania i wypuścimy Pańskich przyjaciół. Jeszcze raz wszystko opowiedziałem ze szczegółami. Trwało to jakieś 45 minut. Brown zaprowadził mnie z powrotem do celi i powiedział, że sprawa załatwiona i za chwilę moi przyjaciele mogą wracać do domu. Ja tu zostanę do wyjaśnienia sprawy, czyli nie wiadomo jak długo. No to jestem w dupie. Dobrze, że Ivet może stąd iść. Na tym mi najbardziej zależało.

IVET:

Poczułam, jak ktoś mnie lekko szturcha. Otworzyłam powoli oczy i zobaczyłam przed sobą Izzy'ego.
- Wstawaj mała, wychodzicie - mówił, uśmiechając się do mnie.
- Serio? No nareszcie...ale czekaj, czekaj. Jak to wychodzicie, a Ty? - zapytałam, a ten spuścił głowę. - Stradlin, kurwa co się dzieje? - wydarłam się.
- Nic, po prostu idźcie do domu, a ja tu jeszcze troszkę zostanę - próbował mnie uspokoić, gładząc po kolanie.
- Kurwa, co Ty zrobiłeś? Co Ci przyszło do tego łba - zaczęłam płakać. Byłam na niego wkurzona, ale też wdzięczna.
- Nie płacz, proszę. Nic mi nie będzie. Nim się obejrzysz, już będę z powrotem - mówił przyjemnym tonem, chcąc mnie pocieszyć. Rzuciłam się w jego ramiona. Nie wierzyłam, że mógł to zrobić. Przecież musiał wziąć cała winę na siebie, skoro nas wypuszczają, a on zostaje.
- No, możecie się zbierać - powiedział jakiś policjant.
- Chodź skarbie. Izzy sobie poradzi - podszedł do nas Duff i zabrał mnie od bruneta. - No, już spokojnie - przytulił mnie do siebie i wyszliśmy.
- Dzięki stary, wyciągniemy Cię z tej chujni - powiedział Slash i uścisnął się po męsku z Jeffem. Za nim wyszedł Popcorn. 

Niby powinniśmy się cieszyć, że jesteśmy wolni, ale żadnemu z nas nie było do śmiechu. Slash mógł w końcu zapalić i gdy tylko dostał paczkę to chyba w ciągu 10 minut wypalił połowę. Poczęstował też mnie i Duffa. Steven człapał się za nami ze spuszczoną głową. Było widać, że jest mu szkoda Stradlina. Ten uśmiech, który gościł na jego ustach 24 h na dobę, zniknął jakby rozpłynął się w gęstym powietrzu niczym dym z papierosa. Cały czas szłam wtulona w basistę. Potrzebowałam teraz kogoś i cieszyłam się, że mogę na niego liczyć. Był moim prawdziwym przyjacielem. Traktowałam go jak brata.
- Ej ludzie! Mam jakieś drobne w kieszeni, to może kupimy jakiegoś Nightrain'a, co? - wyszedł z propozycją Kudłacz i zaczął przeliczać pieniądze.
- Ja jestem za. Mam ochotę się najebać nic więcej - stwierdziłam.
Mulat wszedł do sklepu nocnego razem z Popcornem, a ja zostałam z McKaganem zna zewnątrz.
- Wszystko ok? - zapytał i popatrzył na mnie. Jego wzrok był tak przeszywający, że nie można było skłamać.
- Dobrze wiesz, że nie jest ok. My jesteśmy na wolności kurwa, a Izzy siedzi za kratami. Jedno wielkie gówno i tyle - odpowiedziałam. Przytulił mnie i wyszeptał, że wyciągniemy go stamtąd i nie pozwolimy, żeby tam został. Zrobiło mi się lepiej, kiedy to mówił. Po chwili chłopcy wyszli z butelką trunku, dla każdego z nas. Nie za wiele, ale zawsze coś. Zmierzaliśmy w stronę Hellhouse.
- Chłopaki, ja chyba powinnam wrócić do domu. Soph się pewnie o mnie martwi. - olśniło mnie nagle.
- Daj sobie spokój. Już prawie jesteśmy, więc to nie ma sensu. Od nas zadzwonisz do siostry - podszedł do mnie Slash, a Steven z Duffem szli za nami, oglądając się za laskami..
- No w sumie racja. Niech będzie - uśmiechnęłam się do niego - Slashie?
- Co mała? - spojrzał na mnie z pod kurtyny ciemnych włosów.
- Dlaczego on to zrobił? - zapytałam, a ten mnie objął ramieniem.
- Myślę, że chodziło o Ciebie i Twoje dobro. Wiedział, że to jego narkotyki, a my za to siedzimy. Wziął winę na siebie, bo pewnie tak mu kazało to...no...kurwa...sumienie. Nie martw się Ivi, wyciągniemy go jak szybko się da - pocałował mnie w skroń.

Akurat dochodziliśmy do ich domu (o ile można to tak nazwać...no dla nich to był mimo wszystko dom), kiedy zauważyłam pełno taśm dookoła. No pięknie, tu się nie prześpimy.
- Chłopaki! Jest problem - spojrzeli na mnie, a ja im pokazałam policyjne zabezpieczenie.
- Kurwa, a co to ma być? Jakby jakieś morderstwo tu było - powiedział Steven. - To co teraz? I gdzie jest Rudy? - wzruszyliśmy ramionami.
- No to idziemy do mnie. Przenocujecie, a jutro rano się coś wymyśli - stwierdziłam i ruszyłam do przodu słysząc za sobą stukot kowbojek. Szliśmy w zupełnej ciszy. Nuciłam sobie pod nosem piosenkę Misfits i myślałam, co powie na to wszystko Sophie. Mam tylko nadzieję, że nie zabije ani mnie, ani chłopaków. Jak ja mam jej to wytłumaczyć? No nic, będzie spontan. Dotarliśmy do naszego mieszkania. Weszliśmy do środka, ale wszędzie panowała cisza i ciemność. Spojrzeliśmy po sobie, wzruszając ramionami.
- Usiądźcie w salonie albo zróbcie sobie coś do jedzenia. Ja zaraz przyjdę - powiedziałam i poszłam na górę. Weszłam do sypialni Soph i zamarłam. To co zobaczyłam przeszło moje oczekiwania.
Ivet Paar

14 komentarzy:

  1. Będę ryczeć ;_; Izzy taaaki kochany ;_; On chyba ją kocha ;_; Ivet coś ty zobaczyła w tej sypialni? Czyżby Rudy i Sophie...? Nieee :D Nie możliwe ... A może jednak? o.O

    OdpowiedzUsuń
  2. Izzy jest kurwa taki...taki uroczy. Zachował się na prawdę dobrze, jestem z niego kurwa dumna.
    Sama nie wiem czemu, ale kocham stukot kowbojek *-*
    Axl i Sophie? Sophie i Axl? 69?
    Nie mogę się już doczekać kolejnego :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też nie mogę się doczekać kolejnego Sophie i Axl xD hahaha u mnie nowy, więc zapraszam!

    http://dream-comes-tru-e.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. wyczuwam jakąś upojną noc xd więc pisac pisac nowy jak najszybciej! (najlepiej z cofnięciem się lekko w czasie xd)

    eeee... "Slashie?" co to za forma/skrót/zdrobnienie? xd
    ach ta taśma policyjna już o tym pisałam ostatnio że to trochę dziwne, ale no... xd
    omnomnomnomnom jaki Izzy rycerski i kochany! (mam nadzieję że wyczuwam romansik! błagam! xd)
    Duff przyjaciel... ja poproszę o takiego! wysokiego misia do przytulania! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak ja uwielbiam Izzyego <3 Taki kochany wziął wszystko na siebie <3 wgl wszyscy się tak opiekują tą Ivet, mają do niej fajny stosunek :D Duffy taki słoooodki :3 A Slash to już w ogóle taki awww *_* słodziak :P
    No i czyżby Soph i Axl skończyli w sypialni...? ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobra przyznaję się bez bicia że narobiłam sobie u was zaległości ale już wszystko nadrobiłam :D
    To jest po prostu zajebiste. Sophie mnie troche wkurwia ale to się wytnie bo coś czuję że już niebawem się diametralnie zmieni... w stosunku do Gunsów a przynajmniej mam cichą nadzieję że tak będzie :P
    Rozdział super!!!
    Jestem ciekawa czy między Slashe i Ivi coś iskrzy? Bo jak tak to zajebiście. Fajnie że chłopcy się tak opiekują młodą. Ale tak mi szkoda Izziego. Niby postąpił dobrze no ale został kurwa w tym pierdlu.
    No i mogę się tylko domyślić co zobaczyła Ivi w sypialni swojej siostry :D
    Czekam na następny !! Bo już normalnie nie mogę się doczekać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszymy, że podoba Ci się nasz blog. I dziękujemy za miłe słowa. Następny rozdział pojawi się już niebawem. :D
      Soph i Iv

      Usuń
  7. Oj, Szlachetny Izzy, jakie to piekne.

    OdpowiedzUsuń
  8. Pierwszy raz tu jestem, a już wiem, że będę wracać :D szczególnie po tej końcówce, bo póki co mogę jedynie snuć domysły :D
    świetnie piszecie, w ogóle podoba mi się pomysł z pierwszoosobowym zapisem biegu wydarzeń z perspektyw różnych ludzi ^^
    trzymajcie ten poziom! ;D

    zapraszam też do siebie:
    www.znamtenstan.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło nam powitać nową osobę ;) cieszymy się, że Ci się podoba...

      Usuń
  9. kiedy nowy rozdział?! Tęsknię ;(

    OdpowiedzUsuń